Mimo
szlabanu danego przez tatę, Daniel i tak wymykał się z domu, żeby
spotkać się z The Snipers. Mówił mi, że jest im potrzebny. Nie
widziałam się z żadnym z nich od wyścigów, kiedy Luke odwiózł
mnie do domu. Pytałam Daniela nie raz o to, czy mają coś nowego,
co zamierzają dalej robić i kiedy to wszystko się skończy, ale
nie uzyskałam odpowiedzi. Jedyne, co uzyskałam to poczucie winy,
ponieważ przez bałagan panujący w moim życiu, zaniedbywałam
rodzinę i przyjaciół. Tata wciąż był zły na mnie i Daniela,
prawie nie rozmawialiśmy z nim, ale za to musieliśmy odbyć poważną
rozmowę z mamą, która również była na nas wściekła. Daniel
jednak najbardziej oberwał. Mama i tata powtarzali mi w kółko, że
zawiódł ich, że jest nieodpowiedzialny i że marnuje sobie w ten
sposób życie. I mimo że Dan mówił mi, że ma ich słowa gdzieś,
wiedziałam, że jest odwrotnie. Słowa rodziców sprawiły mu ból.
–
Powinieneś odpocząć. Prawie nie sypiasz, całe noce jesteś poza
domem. – Westchnęłam, kiedy spojrzałam na bladą twarz Daniela.
–
Jest okej – mruknął tylko.
–
Mówię poważnie, Daniel – odparłam. – Nie pociągniesz tak
długo.
–
Nie martw się. – Posłał mi wymuszony uśmiech. – Jest okej. –
I nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, wyszedł z domu.
Żadne
z nas nie przestrzegało szlabanu. Daniel wyszedł z domu, mimo
zakazu, a do mnie z kolei przyszli Chloe i Ryan. I choć przez chwilę
mogłam porozmawiać z kimś normalnie i odpocząć od problemów.
Przykładałam się teraz jeszcze bardziej niż kiedyś do udawania,
że u mnie wszystko w porządku i że czuję się dobrze. Czasem
miałam wrażenie, że Chloe wcale tego nie kupowała, ale nie pytała
mnie o nic, za co byłam jej wdzięczna.
–
Dee – zagadnęła Chloe, kiedy Ryan wyszedł do łazienki. – Jak
u Dana? – spytała szeptem. – Nadal ma jakieś kontakty z
Hemmingsem?
–
Chyba nie – odpowiedziałam, choć było zupełnie inaczej. –
Teraz jest lepiej. Tata dowiedział się o wszystkim i potrząsnął
nim.
–
To dobrze – uśmiechnęła się. – Mówiłam, że wszystko się
ułoży? – Szturchnęła mnie w ramię. – Wystarczy trochę czasu
i wszystko się poukłada. Dan się ogarnie, ty znajdziesz sobie
nowego chłopaka, skończymy szkołę, pójdziemy razem na studia i
będziemy żyć długo i szczęśliwie.
–
Czy mówiłam ci, jak bardzo uwielbiam twój optymizm? –
Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
Cieszyłam
się, że mogłam normalnie z kimś porozmawiać o zwykłych
rzeczach. Ryan opowiadał żarty i zabawne historie, które mu się
przytrafiły w pracy. Odpoczęłam przy nich psychicznie i choć na
moment odprężyłam się.
Kiedy
wyszli, pozamykałam drzwi i zabrałam się za pracę domową.
Zaniedbywałam szkołę coraz bardziej i w ogólnie nie przykładałam
się do nauki. Do egzaminów końcowym było jeszcze dużo czasu, ale
wiedziałam, że ciężko będzie mi nadrobić zaległości. Czułam
się dziwnie, gdy planowałam na jaką uczelnie pójdę, skoro nie
byłam pewna, czy uda mi się przetrwać kolejny dzień. Nie
zakładałam, że uda mi się przeżyć do egzaminów końcowych, ale
czepiałam się kurczowo moich planów o pójście na studia.
Zawsze
marzyłam o ratowaniu ludzi. Od dziecka chciałam zostać lekarzem.
Kiedy inne dziewczynki bawiły się lalkami i stroiły je w różowe
sukienki, ja badałam je, podawałam im leki i opiekowałam się nimi
niczym pani doktor. Z wiekiem chęć pomagania innym ludziom stawała
się coraz silniejsza, angażowałam się w zbiórki pieniędzy na
cele charytatywne, po ukończeniu osiemnastu lat zostałam dawcą
krwi i zarejestrowałam się jako dawca szpiku. Gdy byłam dzieckiem
wyobrażałam sobie siebie w przyszłości jako panią doktor, która
jest bohaterką i ratuje ludzi. I nawet to, co zrobił mi Gacy, nie
zabiło we mnie tego marzenia. Choć przez bardzo długi czas
myślałam, że to zabiło mnie i mimo że nadal oddychałam, jadłam
i chodziłam, nie oznaczało, że żyłam. To marzenie obudziło się
we mnie ponownie kiedy Daniel pierwszy raz wdał się w bójkę z
jednym z zawodników drużyny futbolowej. Znalazłam go w męskiej
łazience, próbującego zatamować krwawienie z nosa. Opatrzyłam
jego siniaki i zatamowałam krwawienie z nosa, zawiozłam go do
szpitala, żeby nastawili mu nos, ponieważ był złamany. Od tamtej
pory towarzyszyło mi nieodparte poczucie odpowiedzialności za
mojego brata. Postawiłam sobie za cel opiekowanie się nim, tak jak
on opiekował się mną.
Teraz
z perspektywy czasu mogłam dostrzec, że Dan zawsze nade mną
czuwał, mimo że był moim młodszym bratem. Jemu opieka nade mną
szła znacznie lepiej niż mi opieka nad nim. Posunął się do
absurdalnych rzeczy, byleby tylko mnie ochronić. Nigdy nie
zdołałabym mu się odwdzięczyć, za to ile dla mnie zrobił.
Patrząc obiektywnie na wydarzenia ostatnich tygodni, nie tylko mój
brat próbował mnie chronić. W jakiś dziwny i niezrozumiały dla
mnie sposób, członkowie The Snipers też w pewnym sensie to robili.
Luke uratował mnie przed staranowaniem, Calum ocalił mnie przez
gangiem motocyklistów, a Xavier oszczędził mi nocy spędzonej na
ulicy i bezpiecznie odwiózł do domu.
Właśnie.
Wiedziałam, że coś mi umykało. A mianowicie Xavier Smith, którego
akta wciąż leżały w mojej torbie i do których wciąż nie
zajrzałam. Zapomniałam o nich, kiedy złapano mnie w gabinecie
Atkinsona.
Czym
prędzej zajrzałam do swojej torby w poszukiwaniu teczki. Jednak jej
tam nie było. Próbowałam sobie przypomnieć, czy gdzieś jej nie
schowałam, ale ona cały czas była w moje torbie. Nie wyjmowałam
jej, a teraz jej nie ma. Przeszukałam jeszcze inną torbę i całe
biurko dla pewności, że gdzieś jej tam nie położyłam, ale
nigdzie jej nie znalazłam. Teczka zapadła się pod ziemię. Naszły
mnie złe przeczucia. Teczka sama z siebie nie mogła zniknąć. Więc
albo ją zgubiłam albo ktoś wyjął ją z mojej torby.
Podejrzewałam, że zrobił to tata. Ale dlaczego nie powiedział mi
o tym, co znalazł w mojej. Dlaczego nie zrobił mi z tego powodu
awantury? Przecież jako prawnik nie mógł pozwolić sobie, by jego
wspólnikom wykradano akta spraw. A co jeżeli to nie tata wyjął
teczkę z mojej torby? Może zrobił to Daniel? Jeżeli tak, to teraz
The Snipers na pewno mnie załatwią, ponieważ już nie pierwszy raz
mieszam się w ich sprawy. A jeśli Luke powiedział im, że
rozmawiałam o nich z Maxem, jestem już martwa.
Przeszukałam
cały swój pokój oraz pokój mojego brata. Byłam przerażona tym,
że ktoś miał dostęp do teczki, którą wykradłam, a która
powinna była spoczywać na regale w gabinecie Atkinsona.
Teczka
z aktami sprawy Smitha zniknęła, a ja straciłam już pomysły
gdzie mogłaby być i kto mógłby ją wziąć. Jedyne, co mi teraz
zostało, to zapytanie Daniela, czy jej nie wziął.
I
tak też zrobiłam. Kiedy mój brat wrócił po godzinie do domu,
zapytałam go o teczkę.
–
Jaka teczka? Niczego od ciebie nie brałem. – Zerknął na mnie
zmieszany.
–
Już nieważne. – Machnęłam ręką.
–
Czy w tej teczce było coś ważnego? – spytał, marszcząc brwi.
Skrzywiłam
się i westchnęłam ciężko. Musiałam powiedzieć mu prawdę. Choć
pewnie nie będzie zachwycony tym, że teczka z informacjami o
Xavierze zaginęła i ktoś miał dostęp do jego danych i całej
historii procesu.
Opowiedziałam
Danielowi o rozmowie z komisarzem, o tym, że wspólnik taty trzy
lata temu prowadził sprawę Xaviera, o tym, że wykradłam teczkę z
aktami tej sprawy z gabinetu Atkinsona i o tym, że tata mnie złapał
na gorącym uczynku. Daniel wysłuchiwał mnie w ciszy, od czasu do
czasu zaciskając usta, jakby powstrzymywał się przed powiedzeniem
mi czegoś. Z jego miny mogłam wywnioskować, że nie był
zadowolony moim działaniem na własną rękę i tym, że grzebałam
w sprawach jego przyjaciół.
–
Kto miał dostęp to tej teczki? – wycedził Dan, gdy skończyłam.
–
Ja, i ty, i tata – mruknęłam. Czułam się winna. Zupełnie
jakbym wyrządziła komuś krzywdę przez własną głupotę, choć
wcale tak nie było. – Każdy, kto był w domu.
Daniel
przetarł twarz dłońmi i przymknął oczy. Najwyraźniej
potrzebował chwili na przetrawienie tego, co mu powiedziałam.
–
I co teraz zrobimy? – spytałam zrezygnowana. – Powiesz im o tym?
–
Nie – zaprzeczył. – Nie wiem... Cholera jasna! Po co się w
ogóle w to mieszałaś? Prosiłem cię, żebyś odpuściła, a ty
nadal swoje. Nie musisz im ufać. Nigdy tego od ciebie nie wymagałem.
Wystarczy, że zaufasz mi. – Patrzył na mnie karcąco, a moje
wyrzuty sumienia się nasiliły. Zgotowałam mu kolejną porcję
kłopotów i pewnie nieźle oberwie za moje lekkomyślne zachowanie.
–
Dan, nie mam pojęcia się się dzieje. Niczego mi nie mówisz.
Przecież sam powiedziałeś, że nie możesz mnie chronić przez
niewiedzę. Wszystko się coraz bardziej komplikuje i nie rozumiem
tego, co zaczyna się dziać. – Mówiłam słabym głosem. Ucisk w
klatce piersiowej nabrał na sile. – Boję się, Dan. –
Spojrzałam mu w oczy. – Boję się o ciebie, o Chloe, o Seana.
Boję się nawet o Caluma i Michaela.
–
Delilah – wymamrotał mój brat, zmieszany moim słowami.
–
To zaszło dalej niż myślałam. Ktoś próbował mnie zabić,
trafiłam na jakiś gang motocyklistów, ktoś podpalił samochód
taty, włamał się do domu i zamontował w nim podsłuch. –
Wymieniałam, a mój głos coraz bardziej drżał. – A wiesz co
jest najgorsze? Że ja znam osobę, która to zrobiła.
Dan
otworzył szerzej oczy.
–
Znasz go?
–
Tak, ale... Słyszałam śmiech osoby, która do nas się włamała
i... i ja znałam ten śmiech, ale nie wiem do kogo należy. –
Wzięłam głęboki wdech. Zamierzałam podzielić się z Danielem
moimi podejrzeniami. – Osoba, która włamała się do
sekretariatu, ta która mnie śledziła po imprezie i ta, która
włamała się do naszego domu, to jeden i ten sam mężczyzna, Dan.
A skoro to nie Luke, ani żaden z The Snipers... A ja znam tą osobę
to...
–
Myślisz, że ktoś z twoich przyjaciół współpracuję z Gacym? –
Daniel zerwał się na równe nogi i zaczął krążyć po pokoju. –
To by się zgadzało. Żeby dostać się na podwórko, trzeba znać
kod do furtki. Wszyscy twoi znajomi go znają, prawda?
–
Znają też kod po zmianie – dodałam szeptem.
–
Czyli ten ktoś może wejść do naszego domu, kiedy mu się tylko
podoba. Cudownie, kurwa. Jakbyśmy mieli za mało problemów. –
Splunął rozzłoszczony. – Będę musiał powiedzieć o tym
chłopakom.
–
Dan, proszę, nie mów im o teczce – jęknęłam zrozpaczona. –
Oni mnie za to zabiją.
Spojrzał
mi w oczy, myśląc na moją prośbą, a następnie skinął głową.
–
Na razie się o tym nie dowiedzą – powiedział z poważną miną.
– Ale musimy im powiedzieć o twoich domyśleniach.
Pokiwałam
głową i w tym samym momencie zabrzęczał mój telefon. Wymieniłam
z Danielem spojrzenia, a następnie zerknęłam na telefon.
Zabawa
właśnie się rozpoczyna. Życzę ci powodzenia, Delilah. G.
Pojedynczy szloch wyrwał się z moich ust, kiedy przeczytałam
wiadomość. Dan zabrał mi telefon z ręki i przeklął głośno.
– Ten ktoś ma również dostęp to twojego nowego numeru –
wycedził przez zaciśnięte zęby.
Widziałam w jego oczy, że jego też to wszystko powoli zaczyna
przerastać.
– Ale co oznacza, że zabawa właśnie się rozpoczyna? –
wyszeptałam.
Daniel mi nie odpowiedział, bo jego telefon zaczął dzwonić.
– To Mike – odparł krótko i odebrał. – O co...? Jak to?
Okej, czekamy.
– Co się stało? – Ściągnęłam brwi, zaniepokojona telefonem
Michaela. – Czy to ma coś wspólnego z SMS-em, którego przed
chwilą dostałam?
– Nie wiem – burknął. – Powiedział, że ktoś wszedł na
nasze terytorium i zostawił po sobie ślad. Chcą, żebym to
zobaczył. Mike po nas jedzie.
– Myślisz, że oni też są na celowniku Gacy'ego?
Dan westchnął ciężko i wzruszył ramionami.
Nie czekaliśmy długo na Michaela. Za kilkanaście minut zaparkował
przed naszym domem i zatrąbił. Mimo że nie chciałam jechać razem
z Danielem do domu The Snipers, nie miałam wyjścia. Dan powiedział
stanowczo, że nie zostanę sama w domu. A ja nie protestowałam,
widząc, że jest na skraju wytrzymałości nerwowej i coraz bardziej
się o mnie martwi. W drodze powiedział Michaelowi o moich
podejrzeniach, na co Mike zareagował podobnie do Daniela na moje
słowa. Przeklął siarczyście i powiedział, że to jest dość
prawdopodobne.
– Dlaczego ta sprawa jest tak ważna, że musiałeś po nas
przyjechać? – spytał Daniel.
– Chyba wiem, kto donosi na nas gliną. Prawdopodobnie znamy też
gang, do którego należy przyjaciel Delilah. – Michael
wypluł te słowa, krzywiąc się. – Dee, powiedz mi jak wyglądał
motocyklista, z którym spotkałaś się razem z Emmą?
– Był wysoki i strasznie blady. – Zmrużyłam oczy, starając
sobie przypomnieć przywódcę gangu motocyklistów. – Miał czarne
oczy, mówił z akcentem. Nie wiem, nie pamiętam dokładnie. Emma go
znała, może powinniście z nią porozmawiać. Dlaczego pytasz?
– Cholera, to nie on – bąknął chłopak. – To nie Singh.
– Zaraz, to Singh miał kopię mojego prawa jazdy, tak? O co
chodzi, Mike?
– Sami zobaczycie – odrzekł.
Za kilka minut Mike zatrzymał samochód na podjeździe przed swoim
domem. Nie wiedziałam, czego miałam się spodziewać, ale
denerwowałam się. Mój żołądek zaciskał się boleśnie, a
dłonie zaczynały drżeć.
Daniel i Michael wysiedli pierwsi. Ja musiałam chwilę odczekać, by
zdobyć się na odwagę. Bałam się stanąć twarzą w twarz z całym
The Snipers, ale jeszcze bardziej bałam się stanąć twarzą w
twarz z tym, co sprawiło, że Michael był wściekły.
Kiedy wysiadłam z samochodu, zobaczyłam przed domem mojego brata i
Michaela wraz z Ashtonem, Calumem i Xavierem. Zmarszczyłam brwi
zaintrygowana, dlaczego stali przed domem?
Rozejrzałam się po okolicy i dopiero wtedy dotarło do mnie, że w
pobliżu nie było żadnego domu tylko drzewa i pola wyschniętej
trawy. Nigdy wcześniej nie zwróciłam uwagi na to, w jakiej okolicy
mieszkali. W każdym razie, nie była ona przyjemna ani bezpieczna,
ale czego mogłam się po nich spodziewać.
Przemierzałam podjazd, zbliżając się powolnie do chłopaków i
wsłuchując się w trzeszczenie żwiru pod moimi butami. Już z
oddali słyszałam ich podniesione głosy.
– To jest chyba pieprzony żart – warknął Xavier. – Kolejny
gang?
– Może zrobiła to tylko banda głupich dzieciaków? – Calum
próbował uspokoić przyjaciół.
Stanęłam za nimi, nie mając pojęcia, o co im chodziło i dlaczego
byli tacy zdenerwowani. Nawet Michael i Xavier, którzy zawsze byli
opanowani i zachowywali zimną krew byli wkurzeni.
Kłócili się. Nie zwracali na mnie najmniejszej uwagi, nawet mnie
nie zauważyli. Wyminęłam ich, żeby zobaczyć to, na co patrzyli i
stanęłam jak wryta.
Na drzwiach garażu widniało ogromne graffiti. Ale to nie było byle
jakie graffiti. Było dopracowane w każdym celu. Można by było
uznać je za sztukę uliczną, gdyby nie to, że było w nim coś
przerażającego. I... i znajomego.
Na garażu widniały dwie wielkie litery namalowane krwistym
czerwonym kolorem. Obok nich znajdowała się trupia czaszka w kasku,
od którego odchodziło złote skrzydło.
Przekrzywiłam głowę w bok. Już gdzieś widziałam te litery i ten
znak. Jednak mimo moich wysiłków, nie mogłam sobie przypomnieć
gdzie już to widziałam. Ale doskonale pamiętała co oznaczały
dwie wielkie czerwone litery HA.
Wciąż słyszałam krzyki chłopaków, którzy stali za mną. Oni
nie mieli pojęcia na co patrzyli, ale ja wiedziałam.
– To jakby inicjały – powiedziałam sama do siebie, mrużąc
oczy. Chłopaki za mną umilkli. – Hells Angels.
Od autorki: hej! Tak jak obiecałam, rozdział pojawił się dzisiaj w rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Jak wam przebiegło rozpoczęcie? Ja jestem trochę przerażona klasą maturalną, ale jestem też zmotywowana do nauki, więc jakoś dam radę. Za was również trzymam kciuki! Dacie radę!
Jak wam się podoba rozdział? Tak jak mówiłam, to też jest rozdział przejściowy, choć już trochę akcja pod koniec się rozwija. Mam nadzieję, że coś rozumiecie z tego rozdziału, bo wiem, że jest trochę pogmatfany (idk czy jest takie słowo).
Piszcie co sądzicie o rozdziale. Pod ostatnim postem był tylko jeden komentarz, co bardzo mnie zasmuciło. Jeżeli ktoś tu jeszcze jest, niech napisze choć krótki komentarz. Proooszę bardzo ładnie o to. :)
Postaram się wstawić kolejny rozdział 12 września. Od razu uprzedzam, że mogę się nie wyrobić. Zaczęła się szkoła, a ja mam masę nauki w tym roku. Mam nadzieję, że to zrozumiecie. Od matury zależy moje przyszłe życie.
Dziękuję wszystkim, którzy to czytają i tu i na wattapdzie! Jesteście cudowni.
Love y'all!
Minette
Coś mi się wydaje, że to Chloe... to miałoby sens. Zastanawiam się czy nadejdzie pora na LulilahXD próbowałam połączyć ich imiona
OdpowiedzUsuńChcę już następny!
No właśnie mi też wydaje się, że to Chloe. Wątpię, że Ryan. Ciekawe skąd Dee kojarzy tych całych Hells Angels
OdpowiedzUsuńKiedy pojawi się nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobrze piszesz!!! Szkoda, że dopiero teraz tu trafiłam... Czekam na next
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Niecoinna