– Delilah.
Jęknęłam głośno i naciągnęłam kołdrę na głowę,
chcąc nacieszyć się jeszcze jedną minutą snu. Nie chciałam
opuszczać ciepłego łóżka, tym bardziej, że na dworze panował
przejmujący ziąb.
– Delilah! – Dobiegł mnie krzyk mamy, a za chwilę
moja ciepła kołdra zniknęła. – Za niecałe cztery godziny macie
samolot. Wstawaj.
Spojrzałam na nią, mrużąc oczy i powstrzymując
kolejne niezadowolone jęknięcie. Światło omal nie wypaliło mi
oczu, przez co ponownie położyłam głowę na miękkiej poduszce.
Kątem oka zerknęłam na zegarek, który wskazywał piątą rano.
Przeklęłam cicho pod nosem i zerwałam się z łóżka.
Mama stała w niebieskim szlafroku, podpierając się
pod boki, z zaspanym wyrazem twarzy i włosami odstającymi w każdą
stronę.
– Obudź Dana, bo ja nie mam na to siły –
powiedziała, wychodząc z pokoju.
Potrząsnęłam głową, mając nadzieję, że ten gest
odpędzi z mojego ciała resztki snu, ale niestety, tylko sprawił,
że zakołowało mi się w głowie. Wziąwszy wcześniej uszykowane
ubrania, ruszyłam do łazienki, by wziąć szybki prysznic i
doprowadzić się do porządku. Jednak po drodze wstąpiłam do
sypialni mojego brata, który spał w dość nienaturalnej pozie; z
jedną nogą zwisającą z łóżka i ręką zawieszoną na szafce
nocnej. Może gdybyśmy nie spieszyli się na lot, rozczuliłby mnie
ten widok, ale teraz westchnęłam cicho, wiedząc jak trudno
ściągnąć go z łóżka. Szczególnie o tej godzinie.
– Wstawaj. – Mój zachrypnięty z rana głos
zabrzmiał poważniej niż się spodziewałam, więc odchrząknęłam.
Daniel rzucił pod moim adresem obelgę, którą nie do
końca zrozumiałam, więc złapałam go za włosy i siłą wywlekłam
z łóżka, ignorując jego żałosne jęki spowodowane bólem, który
mu wyrządziłam.
Uśmiechając się pod nosem, wyszłam z jego pokoju i
skierowałam się do łazienki. Kiedy z niej wyszłam, trafiłam na
Dana, który stał pod drzwiami, nerwowo tupiąc nogą, niczym
zniecierpliwiona dziesięciolatka.
Poprosiłam Serge'a, by pomógł mi znieść moje
walizki na parter. Serge był drugim mężem mojej mamy, która
nalegała, żebym zwracała się do niego wujku. Ja jednak nie
zamierzałam tak do niego mówić, ponieważ nie był dla mnie nikim
bliskim. Był przystojnym, dobrze zbudowanym mężczyzną z charyzmą,
więc nie dziwiłam się, że moja mama wybrała jego, a zrezygnowała
z mojego taty. Ale on nie był dla mnie nikim ważnym.
– Se il vous plaît, Cher – uśmiechnął się do
mnie, stawiając bagaże na podłodze w korytarzu.
Czy wspominałam, że moja mama
wyszła za Francuza i mieszkała wraz z nim w Évry pod Paryżem?
Byłam zakochana w tym miejscu, ale cieszyłam się na myśl, że
niedługo znajdę się w domu, w moim kochanym Sydney. Choć Francja
zapierała mi dech w piersiach, nie umiałam przywyknąć do
tutejszej pogody. Tu było zimno i to w Boże Narodzenie! Nie
cierpiałam spędzać tutaj Gwiazdki, mimo że robiłam to od dwóch
lat. W Australii ludzie w święta szli na plaże, natomiast ludzie
we Francji siedzieli w domach i śpiewali kolędy lub szli ciepło
ubrani do Kościoła. Nie potrafiłam przyzwyczaić się do takiego
spędzania Bożego Narodzenia i Nowego Roku. Żałowałam, że nie
mogłam być wtedy w domu z moją rodziną. Mimo że mama zapraszała
tatę na Wigilię, ten odmawiał za każdym razem. Zawsze przed
wylotem do Paryża dawałam mu prezent, życząc wesołych świąt,
choć doskonale wiedziałam, że nie będą dla niego wesołe, gdyż
prawdopodobnie spędzi je w kancelarii lub w domu, samotnie jedząc
pizzę.
Po kubku gorącej herbaty, który wypiłam rozmawiając
z rodzicielką, zaczęliśmy szykować się do wyjazdu na lotnisko.
– Odwiedzicie nas w wakacje, prawda? – spytała
kobieta, patrząc wyczekująco na mnie i na mojego brata.
– Mamo, teraz mamy wakacje. – Dan wywrócił oczami.
– U nas nazywa się to przerwą zimową.
Mama machnęła ręką, uśmiechając się z
rozczuleniem. Wiedziałam, że nie chciała, żebyśmy wyjeżdżali.
Każdego roku proponowała nam przeprowadzkę tutaj, a my za każdym
razem odmawialiśmy.
– Macie dzwonić codziennie – rozkazała za kilka
minut, gdy byliśmy gotowi do wyjścia.
– Jasne. – Uściskałam ją mocno. Wiedziałam, że
będzie mi jej brakować i będę za nią strasznie tęsknić.
Za chwilę mama rzuciła się na Dana, bliska płaczu.
Chłopak objął ją zmieszany jej wybuchem emocji i uśmiechnął
się krzywo.
– Masz słuchać siostry, Dan. Zero wagarów,
alkoholu; zero czegokolwiek, co jest złe, zrozumiano? – Spojrzała
na niego z troską, mimo że jej głos był podobny do głosu tyrana.
– Ta – mruknął i odsunął się od niej.
Za dwie godziny siedziałam w samolocie koło mojego
opychającego się orzeszkami brata, który słuchał jakiś głośnych
piosenek rockowych. Posłałam mu wymowne spojrzenie, mówiące, żeby
się opanował i rozsiadłam się wygodnie w fotelu, przymykając
oczy. Zasnęłam, myśląc o moich przyjaciołach i chłopaku, za
którymi cholernie tęskniłam przez ostatni miesiąc.
– Panie i panowie, proszę zapiać pasy
bezpieczeństwa. Zaraz będziemy lądować na lotnisku International
Airport w Sydney.
Pasażerowie zaczęli klaskać, a ja ucieszyłam się,
że za chwilę zobaczę australijskie słońce i poczuję gorące
australijski powietrze. Wzięłam głęboki wdech, kiedy po godzinie
opuściliśmy lotnisko. Tutaj był poranek, słońce wisiało już
wysoko na niebie, rzucając ciepłe promienie na całe miasto powoli
budzące się do życia. Lekki wiaterek przyniósł ze sobą zapach
oceanu, którym rozkoszowałam się, idąc do samochodu, przy którym
czekał nasz tata. Stał, opierając się o auto i rozmawiając z
kimś przez telefon, lecz kiedy nas zobaczył, rozłączył się i
uśmiechnął.
– Poradziłeś sobie bez nas? – spytałam, rzucając
mu się na szyję. – Nie umarłeś z głodu? – Odsunęłam się
od niego, poprawiając jego granatowy krawat.
– Macie mnie za aż takiego dyletanta? – roześmiał
się w odpowiedzi i schował moje walizki do bagażnika.
Uśmiechnęłam się do niego i wsiadłam do samochodu.
Daniel zajął miejsce obok taty, pogrążając się z nim w
rozmowie. Powoli zaczynało dopadać mnie zmęczenie, więc oparłam
głowę o zagłówek i rozmarzonym wzrokiem wpatrywałam się
rozciągającą się panoramę miasta przed nami.
Następne dni mijały szybko. Głównie spędzałam je
na uczeniu się i czytaniu książek. Miałam też sporo pracy
domowej, którą (jak nigdy) odłożyłam na ostatnią chwilę. Za
dokładnie tydzień miałam stać się uczennicą dwunastej klasy
(klasy maturalnej!), a nawet nie odrobiłam pracy domowej. Chciałam
się z nią jak najszybciej uporać, zważając na fakt, że cały
weekend przed rozpoczęciem roku był zapełniony imprezami, na
których miałam zamiar się upić, ponieważ myśl o ostatniej
klasie napawała mnie strachem.
Daniel nie podchodził do nauki z takim zapałem jak ja.
Kiedy ja się uczyłam, on albo grał na konsoli albo gdzieś
wychodził. Zastanawiałam się, gdzie znikał, ponieważ mój brat
unikał ludzi, a ludzie unikali jego. Dlaczego? Nie wiem, ale tak
było od dawna. Kiedyś brałam to za problem, ale z czasem
zrozumiałam, że Dan jest outsiderem i dobrze mu z tym. Zdawałam
sobie sprawę, że jego problemy z agresją znacznie utrudniają mu
nawiązywanie nowych znajomości. Jednak mnie jego napady złości
nie odstraszały, ponieważ zawsze umiałam go uspokoić. Mimo to
jego częsta nieobecność w domu w ostatnich dnia zaczynała mnie
martwić. Nie chciałam, żeby mój brat znowu wpakował się w
jakieś kłopoty.
– Delilah Marshall, czy ty mówisz poważnie? –
spytała Chloe, wpatrując się we mnie z szeroko otwartymi oczami,
które były niesamowicie niebieskie. – To impreza, a nie pogrzeb.
– Jej oczy rozszerzyły się jeszcze bardziej, a ja miałam
wrażenie, że zaraz wypadną na podłogę i potoczą się pod moje
łóżko.
– A co jest złego w tym? – Rozłożyłam ręce,
pozwalając jej obrzucić mój strój krytycznym okiem stylistki.
– Mamy osiemnaście lat, jesteśmy młode, głupie, a
dzisiejszej nocy również pijane, więc zaszalej i załóż sukienkę
– powiedziała i otworzyła moją szafę, żeby znaleźć coś
bardziej odpowiedniego na dzisiejszy wieczór.
– Nie ma mowy – skrzyżowałam ramiona na piersi,
przyglądając się blondynce z politowaniem. – Te szorty i crop
top są w porządku, więc daj mi spokój. Nie założę sukienki,
nie na imprezę.
Chloe odwróciła się w moją stronę i westchnęła
cicho, bo zrozumiała wreszcie, o co mi chodziło. Jednak za chwilę
na twarzy dziewczyny zagościł szeroki uśmiech, gdy spojrzała na
swój telefon.
– Sean już jest gotowy – odparła. – Pisze, żeby
Dan pojechał z nami – dodała i spojrzała na mnie pytająco.
– Nie mam ochoty uganiać się dzisiaj za pijanym
siedemnastolatkiem.
Impreza była tam, gdzie co roku, nad Fishermans Bay.
Zawsze w tym miejscu odbywała się impreza pod koniec lata
organizowana przez ludzi z mojej szkoły. Tam właśnie świętowaliśmy
koniec wakacji i początek szkoły. Miejsce to było idealne, biorąc
pod uwagę to, że w pobliżu trzech mil nie było ani jednego domu,
wokół znajdował się las, a za nim plaża i ocean.
– Woo hoo! – krzyknął Sean, kiedy wsiadał do
samochodu Chloe. – To będzie impreza wszech czasów!
– Mówisz tak o każdej imprezie. – Chloe wywróciła
oczami.
– Których nigdy nie pamiętasz – dodałam, śmiejąc
się.
Za chwilę do auta weszła przyrodnia siostra Seana –
Jade, witając się z nami. Po drodze wstąpiliśmy jeszcze po Matta
i Jake'a, którzy stanowili część naszej paczki. Niestety samochód
Chloe nie był na tyle duży, by nas wszystkich pomieścić, więc
przesiadłam się do tyłu na kolana Matta, a Sean zajął moje
miejsce obok Chloe.
– Nie zapomnij, że ty dzisiaj jesteś kierowcą –
rzuciłam do Chloe, kiedy wygramoliliśmy się z jej auta i
ruszyliśmy w stronę ogniska.
Ona tylko wywróciła oczami, szturchając mnie w ramię.
Z jednej strony wiedziałam, że Chloe nie będzie pić, bo była jej
kolej bycia trzeźwą i odwożenia pijanych przyjaciół do domu;
ale z drugiej strony wiedziałam, że kochała imprezy, a alkohol
jeszcze bardziej.
Samochody były zaparkowane wokół ogromnego ogniska
znajdującego się pośrodku polany, gdzie stała większość osób.
Mimo że był to dopiero początek, wszędzie leżały czerwone
kubeczki i butelki po piwie. Z głośników wystawionych na maskę
Bentleya, który musiał należeć do jakiegoś bogatego dzieciaka,
rozbrzmiewały rockowe piosenki. Co chwilę ktoś wybuchał śmiechem
lub próbował przekrzyczeć głośną muzykę. Jednak ja, mimo tego
harmideru panującego wokół mnie, zachwycałam się iskrami
buchającymi z ogniska w stronę gwieździstego nieba, zapachem lasu
i oceanu oraz atmosferą, która wydawała się być lekko tajemnicze
przez otaczający nas ciemny las.
Po dwóch godzinach impreza trwała w najlepsze; wszyscy
skakali do rytmu muzyki, pili alkohol, palili skręty lub
obściskiwali się na maskach samochodów, podczas gdy ja stałam
wraz z Mattem pod jednym z drzew, próbując nadrobić stracony
miesiąc i obserwując to, co się działa przy ognisku.
– Chcesz? – Podszedł do nas Sean ze skrętem
wyciągniętym w moją stronę.
– Nie – odpowiedział za mnie Matt i przyciągnął
mnie bliżej do siebie. – Ale ja owszem – uśmiechnął się
szeroko. I już po kilku minutach obaj śmiali się w głos.
– Idę po coś do picia – rzuciłam do nich,
odchodzą. Czułam się źle, ponieważ chyba tylko ja byłam jeszcze
trzeźwa. Więc zaczęłam rozglądać się za jakimś piwem, które
w zupełności wystarczyłoby mi. Rytmicznym krokiem podeszłam do
Jake'a, który stał z chłopakami z drużyny przy czerwonej
furgonetce.
– Del – uśmiechnął się i tak, on też był już
pijany. – Może drinka? – spytał, i nie czekając na moją
odpowiedź, nalał mi do kubeczka jakiegoś alkoholu. – Proszę –
wyciągnął rękę z napojem w moją stronę.
– Dzięki – uśmiechnęłam się i upiłam spory
łyk.
Odeszłam od nich, rozglądając się za Mattem i
Seanem, którzy jeszcze chwilę temu stali pod drzewem. Znalazłam
ich kilka metrów dalej dziwnie chwiejących się do rytmu muzyki.
– Czy to nie twój brat? – Matt wskazał palcem,
gdzieś przed siebie.
Spojrzałam w tamtym kierunku i zaklęłam. To był mój
brat.
– Przecież mówił, że nie wybiera się na tą
imprezę – mruknęłam i znów się napiłam.
Wpatrywałam się w Daniela z skonsternowaniem.
Widziałam, że w ręce trzyma piwo, co nieco mnie zdenerwowało. On
nie powinien pić, ponieważ po alkoholu zaczyna robić się
agresywny i zazwyczaj wdaje się w bójki. Miałam chęć podejść
do niego i nawrzeszczeć za to, co robi. Ale, jakby to wyglądało,
gdyby pijana siostra krzyczała na brata, za to, że jest pijany?
Westchnęłam i odwróciłam od niego wzrok.
– Dee! – Usłyszałam krzyk tuż za mną i
obejrzałam się.
Chloe podeszła do mnie i zarzuciła mi ręce na szyję.
Była kompletnie pijana, co wytrąciło mnie z równowagi jeszcze
bardziej niż mój pijany, nieodpowiedzialny brat. Teraz nie mieliśmy
jak wrócić do domu.
– Matt, chyba musimy zadzwonić po taksówkę –
powiedziałam, odwracając się w jego stronę razem z uwieszoną na
mnie przyjaciółka, która chwiała się na nogach.
– Cholera. – Spojrzał na Chloe i stuknął Seana,
by ten również na nią zerknął.
– Okej, chyba powinniśmy wracać – jęknęłam,
kiedy Sean wziął ode mnie dziewczynę i razem zaczęli kiwać się
na boki, co wcale nie przypomniało tańca. – Znajdę resztę, a ty
zadzwoń po taksówkę.
Nieco chwiejnym krokiem ruszyłam przed siebie na
poszukiwanie reszty moich przyjaciół. Nie zdziwiło mnie to, że
znalazłam Jake'a i Jade obściskujących się pod jakimś drzewem.
Powiedziałam im, żeby byli za kilka minut przy ognisku i poszłam
dalej szukać mojego brata. Nie mogłam zostawić go tutaj, tym
bardziej, że mógłby wdać się w bójkę lub zrobić coś znacznie
gorszego. Spostrzegłam go, opierającego się, wraz z innym
chłopakiem, o czarny terenowy samochód stojący na uboczu.
– Dan! – krzyknęłam głośno.
Spojrzał w moją stronę i wypuścił szary dym z ust,
po czym odwrócił głowę do swojego kompana, ignorując mnie.
– Miało cię tu nie być – powiedziałam,
podchodząc do niego.
W odpowiedzi wzruszył ramionami. Patrzył na mnie nieco
zamglonym wzrokiem.
– Wracamy do domu.
– Wyluzuj, impreza dopiero się rozkręca –
roześmiał się i zamrugał kilkakrotnie.
Podejrzewałam, że mój brat nie tylko pił. Odniosłam
wrażenie, że musiał jeszcze coś wziąć, bo zachowywał się
nienaturalnie, a jego dłonie trzęsły się.
– Nie mówiłeś, że twoja siostra jest gorąca. –
Chłopak stojący obok mojego brata obrzucił mnie natarczywym
spojrzeniem i uśmiechnął się półgębkiem. Był wysoki, więc
zadarłam głowę w górę, by się mu przyjrzeć. Jednak na niewiele
się to zdało, gdyż dookoła panował półmrok i niewiele
widziałam oprócz szerokiego uśmiechu i dziwnie błyszczących
oczu.
– Stary – jęknął mój brat. – Ten rudzielec
niszczy mi życie.
Tego było za wiele. Złapałam Daniela za włosy i siłą
zmusiłam go, żeby ruszył z miejsca. Byłam wściekła, a wypity
alkohol tylko potęgował moją złość. Jeżeli tata dowie się, że
jego syn prawdopodobnie się naćpał, będzie wściekły. Ojciec
wyraźnie zabronił mu wychodzenia na imprezy po ostatniej bijatyce w
szkolę, w której Daniel brał aktywny udział i omal nie wyleciał
ze szkoły.
Gdy dotarłam do ogniska, wszyscy już na mnie czekali.
Jake, widząc, że siłuję się z moim bratem, wziął go ode mnie i
pomógł mu iść. Nie miałam pojęcia, ile wypił, ale sądziłam,
że dużo, patrząc jak słania się na nogach i podtrzymuje się
ramienia Jake'a.
Musieliśmy iść spory kawałek przez lasy, by dostać
się do drogi. Kiedy tam dotarliśmy, czekała już na nas taksówka,
która na szczęście miała wystarczająco dużo miejsc. Podałam
adresy naszych domów, ponieważ tylko ja je pamiętała.
Nie wiem, jakim cudem znalazłam się przed drzwiami
mojego domu wraz z Danielem, opierającym się o mnie i naprawdę nie
obchodziło mnie to. Myślałam teraz tylko o tym, żeby dostać się
do mojej sypialni nie budząc taty. Wiedziałam, że gdyby zobaczył
swoje dzieci w takim stanie, dostalibyśmy szlaban i prawdopodobnie
zabrałby mi samochód. Nakazałam Danowi siedzieć cicho i powoli
otworzyłam drzwi. Ślamazarnie zaczęłam wspinać się po schodach
na górę, bojąc się, że się przewrócę i spadnę, przy okazji
zabijając się. Mój brat nie pofatygował się, żeby wejść na
górę, tylko rzucił się na kanapę w salonie i za chwilę usnął.
Ostatkiem sił rozebrałam się do bielizny i zmusiłam
swoje ciało do wgramolenia się na łóżko. Patrzyłam na żółte
cyferki zegara stojącego na szafce nocnej, aż w końcu usnęłam.
Od autorki: Witam! Oto pierwszy rozdział, w którym nie dzieje się za wiele. Chciałam jednak zapoznać was najpierw z główną bohaterką, jej rodziną, przyjaciółmi; pokazać jaka jest. Nie jestem zwolenniczką szybko rozwijającej się akcji, więc jeżeli oczekujecie, że już w drugim rozdziale będą jakieś dramaty, wyznawanie miłości, czy morderstwa – zawiedziecie się. Choć opowiadanie samo w sobie będzie miało całkiem sporo akcji.
Nie przedłużając, jeżeli wam się spodobało, zostawcie po sobie (choć krótki) komentarz, możecie także zaobserwować blog (pasek: Obserwatorzy po prawej stronie). Będę wdzięczna za każdą opinię. Proszę także o wyrozumiałość i cierpliwość – dopiero zaczynam.
Do zobaczenia wkrótce.
Minette
Nie zawiodłaś mnie pierwszym rozdziałem, a nawet bardzo mi się spodobał. Cieszę się, że nie namieszałaś i nie pozwoliłaś, by akcja szybko się rozwinęła, bo wtedy naprawdę można się zgubić.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się postać Daniela. Taki typowy model młodszego brata – nie widzi świata poza konsolą, jest denerwujący i opryskliwy, a nocami prowadzi całkiem zaskakujące życie. Wyczuwam, że będzie z nim wiele problemów.
Ciekawi mnie także jego kumpel, który rzucił uwagę na temat Deliah. Czy to był Luke? Powiedz, że to był Luke! :D
Ściskam mocno :*
Dziękuję za tyle miłych słów! Naprawdę się cieszę, że komuś moje wypociny się podobają.
UsuńA co to tego chłopaka, no cóż, nie mogę odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ czar pryśnie, tajemnica zniknie, a ciekawość czytelników zmaleje. :D
Pozdrawiam. xx
Cudny. Codziennie wchodziłam na twojego bloga, żeby zobaczyć, czy jest jakiś nowy rozdział. Kocham. I podpisuję się pod komentarzem do góry: to był Luke? Prosze powiedz, że to on :P. Weny! :D
OdpowiedzUsuńO rany, zapowiada się niesamowicie.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze, sytuacja rodzina Delilah (kocham to imię!) jest dosyć nietypowa. Czuję, że z Danielem mogą być problemy i to dzięki niemu poznają się Luke i Deli, no ale nie wiem, tak sobie zgaduję.
Rozdział czytałam bardzo szybko, dosłownie w mgnieniu oka już skończyłam i byłam tym faktem bardzo zawiedziona :(
Czekam tylko na kolejne rozdziały, i rozumiem to, że ludzie nie lubią takich szybkich akcji, choć ja nic przeciwko nie mam :D
itisnotourloveaiff.blogspot.com
Już to kocham ,zapowiada się mega ciekawie !
OdpowiedzUsuńI ciesze się ,że akcja nie będzie się za szybko rozgrywać.
Więc dużooo weeeny i do nexta jak najszybciej ♥♥♥♥
świetne, bardzo mi się podoba :*
OdpowiedzUsuń