Rozdział 17

 – Byłam pewna, że nadal siedzi w więzieniu – odparłam. Wszyscy uważnie na mnie patrzyli.
Daniel nadal stał w tym samym miejscu, przy oknie i milczał. Nawet na mnie nie spojrzał, kiedy właśnie teraz najbardziej potrzebowałam jego wsparcia.
Xavier pochylał się w moją stronę, opierając łokcie na udach i przysłuchiwał mi się, Michael usiadł na krawędzi kanapy, tuż koło mnie i położył mi dłoń na ramieniu, a Calum wraz z Ashtonem pochylali się nad laptopem, ale oni również słuchali moich słów. Po tym co usłyszeli, ich miny diametralnie się zmieniły. Już nie widziałam tej wściekłości i frustracji spowodowanej moim milczeniem, teraz ich twarze były jakby wykute z kamienia, nie wyrażały niczego.
Kiedy zaczęłam dostawać głuche telefony, pomyślałam, że to wasza sprawa. Byłam pewna, że chcecie zniszczyć mi życie. Nigdy nie pomyślałabym, że to znowu on.
Znowu? – spytał Michael, przechylając głowę w bok, by spojrzeć mi w twarz.
Kilka tygodni wcześniej, zanim to wszystko się stało – przerwałam na chwilę, by wziąć oddech i uspokoić drżenie głosu. – Też dostawałam głuche telefony, jakieś dziwne wiadomości, czułam, że ktoś mnie obserwował. – Obrzuciłam wzrokiem twarze chłopaków. – On to zaplanował, obserwował mnie, wiedział wszystko o mnie i moich najbliższych. Był zupełnie jak cień.
Dlaczego nie poszłaś z tym na policję? – Xavier zmarszczył brwi.
Powiedziałam o tym ojcu, ale on mnie uspokoił. Powiedział, że prawdopodobnie ktoś z jego wrogów próbuje nas zastraszyć i on się tym zajmie. Poza tym, w tym samym czasie dałam kosza pewnemu chłopakowi i myślałam, że to on się na mnie mści.
Delilah. – Ashton zabrał pierwszy raz głos od naszej kłótni. – Potrzebujemy akta tej sprawy.
Nie mam pojęcia, gdzie mogą być. – Wzruszyłam bezradnie ramionami. – Nie wiem, co tata z nimi zrobił.
Nie możemy znaleźć żadnych informacji o tobie – jęknął Calum i zamknął laptopa.
Bo wszystko zostało usunięte. Tata pozbył się wszystkich dowodów, nie chciał, żeby media miały wyżerkę na moim nieszczęściu. Moje zdjęcie i opis tych wydarzeń ukazał się tylko w jednej gazecie, ale zaraz zaprzestano druku, gdy mój tata się o wszystkim dowiedział. Gazeta została pozwana i zrujnowana.
Teraz wszystko jasne – mruknął Cal, kiwając głową.. – Dlatego nie mogliśmy nic znaleźć.
Patrzyłam na plecy mojego brata i zastanawiałam się, co właśnie mógł czuć. Gorycz? Złość? Nienawiść? A może był wściekły na mnie, że tak długo ukrywałam prawdę?
To dlatego szukałeś informacji o śmierci Nixtona – powiedział Xavier do mojego brata.
Daniel podejrzewa, że to Gacy go zabił – wtrąciłam. – Ale on siedział wtedy w więzieniu, więc nie mógł tego zrobić. – Przetarłam dłońmi twarz, wyczerpana wydarzeniami tego dnia. Pragnęłam wrócić do domu, ale musiałam powiedzieć im jeszcze o jednej rzeczy, która nie dawała mi spokoju. – Tata powiedział mi, że Gacy popełnił samobójstwo, powiesił się w celi. Więc jakim cudem to wszystko może mieć miejsce?
Może ktoś bawi się w jego naśladowcę? – Zamyślił się Michael.
Nie – zaprzeczyłam natychmiast. – Rozmawiała z nim. To był na pewno on. Nigdy nie zapomniałabym tego głosu.
Bo skurwiel sfingował własną śmierć – warknął Daniel, odwracając się do nas przodem. Pierwszy raz od kilkunastu minut zobaczyłam jego twarz. Była bez wyrazu, ale jego oczy miotały błyskawice. I nie spojrzał na mnie nawet przez chwilę. Patrzył prosto na Xaviera i kontynuował. – Nie ma innej opcji. Ale to nie jest najgorsze, ktoś musiał mu w tym pomagać, nie dałby rady sam tego zaplanować i wykonać. Musi mieć swoich ludzi nawet w strażnikach więziennych.
Do czego on dąży? – spytałam szeptem.
Michael najwyraźniej go usłyszał, bo ścisnął moje ramię w geście pocieszenia.
Calum, odwieź Dee do domu – powiedział, patrząc jak jego przyjaciel wstaje z kanapy.
A co, jeżeli ten psychol postanowi nas zaatakować? – spytał.
Nie zrobi tego – odparł Daniel. – On na razie nie chce zrobić krzywdy Delilah, chce ją zastraszyć, bo czerpie przyjemność z jej przerażenia. Ciebie raczej nie tknie, Hood, nie musisz się bać.
Calum prychnął pod nosem, patrząc na mojego brata z irytacją, a następnie skinął na mnie głową, pokazując, żebym za nim poszła.
A ty? – Spojrzałam na Daniela, który prowadził cichą rozmowę z Xavierem i Ashtonem. – Nie wracasz do domu?
Nie – odpowiedział krótko, nawet na mnie nie patrząc.
Otworzyłam usta, żeby powiedzieć, że nie może zostać, ale Calum złapał mnie za łokieć i delikatnie pociągnął w stronę drzwi.
Masz. – Chłopak podał mi swoją bluzę. – Dygoczesz już teraz, a nawet nie wyszliśmy na dwór.
Uśmiechnęłam się do niego nieznacznie i założyłam ubranie. Na zewnątrz znacznie się ochłodziło, wieczory zaczęły robić się chłodne oraz wiał dość silny wiatr, więc drogę do samochodu pokonałam, obejmując się ramionami i starając się nie stracić ciepła.
Chciałam zapytać Caluma o tyle rzeczy, ale nie mogłam otworzyć ust, by zadać choć jedno pytanie z mojej długiej listy. Obserwowałam, jak kierował i co jakiś czas marszczył brwi, jakby intensywnie o czymś myślał. Może rozmyślał o tym, że życie dziewczyny, którą właśnie odwoził do domu, jest gówniane i że cieszył się, że on nie musiał przez to przechodzić.
Twój brat jest całkiem cwany – odparł.
Co masz na myśli? – spytałam zaskoczona.
Od dawna przeczuwał co się święci, dlatego tak kręcił się koło nas, ale nie śmiał prosić nas o pomoc. – Kątem oka na mnie spojrzał. – Zresztą, nawet nie wiem, czy jesteśmy w stanie cokolwiek zrobić.
Nie oczekuję, że staniecie się moimi obrońcami – wyszeptałam. – Nawet tego nie chcę.
Calum uśmiechnął się pod nosem z goryczą i pokręcił głową.
Chcesz czy nie, ta sprawa też nas dotyczy.
Nie, nie dotyczy.
Dotyczy – odparł i zaśmiał się gorzko. – Ostatnio na naszym terenie zaczyna pojawiać się coraz więcej podejrzanych typów, wypytują o ciebie, o wyścigi, o Xaviera, pchają nos we wszystkie nasze sprawy. Nawet jakiś gnojek ostatnio na wyścigach próbował mi grozić. I nie mam, kurwa, pojęcia, co się dzieje.
Myślisz, że Gacy wystawił nagrodę za moją głowę? – Spojrzałam na niego pytająco.
Myślę, że on próbuje zyskać kontrolę nad twoim życiem, a może i nad miastem? – Wzruszył ramionami. – Nie mam pojęcia.
Ja też nie miałam. Ale im dłużej o tym myślałam, tym bardziej to wszystko wydawało się poplątane. Dlaczego po prostu nie przyszedł po mnie, gdy byłam sama? Miał tyle okazji, ale on tylko obserwował. I bałam się, że czekał na odpowiedni moment, żeby dokończenie tego, co zaczął trzy lata, było spektakularne, zupełnie jak w filmie. I wolałam nie wyobrażać sobie zakończenia.
Co teraz zrobicie?
Zaskoczę cię. – Wymusił szeroki uśmiech. – Nie mam pojęcia. – Uśmiech znikł tak szybko, jak się pojawił. – Zobaczymy co postanowi Xavier i Ashton, może twój brat przekona ich, żeby zajęli się tą sprawą.
A ty nie masz nic do powiedzenia? – Zmarszczyłam brwi. – Xavier i Ashton są jakimiś szefami?
Nie – roześmiał się szczerze i spojrzał na mnie rozbawiony. – Po prostu oni siedzą w tym najdłużej i to oni mają najwięcej do powiedzenia. Poza tym, kto by chciał podejmować decyzje, które mogą zniszczyć życie twoich przyjaciół? Tak naprawdę, to mają przesrane, bo gdy coś pójdzie źle, to... Ktoś musi trzymać wszystkie sprawy pewną ręką, a oni dwaj najlepiej się do tego nadają. – Ponownie na mnie spojrzał. – Gdybym ja był na ich miejscu, to pewnie zarządziłbym cotygodniowe wyjścia do klubu nocnego, ale wtedy pewnie pierwszy lepszy frajer by nas sprzątnął i nie mielibyśmy tak dużych wpływów w Sydney, więc...
Byłam nieco zaskoczona tym, że tak się rozgadał. Spodziewałam się, że mnie zbędzie, a nie jeszcze sam rozwinie temat. I byłam naprawdę wdzięczna za jego gadulstwo, bo choć trochę przybliżył mi ich zasady.
A te wyścigi, z którymi policja sobie nie radzi?
Calum Hood uśmiechnął się z wyższością i rozpromienił się.
To my je organizujemy, są znane w całej Australii, a policja może nasz pocałować w...
Czy Daniel też bierze w nich udział?
Na razie jest w fazie szkoleniowej, ale chłopak ma potencjał. Na ostatnich wyścigach wygrał piękne Porsche, a tym dziwkom z Kingsów opadły szczęki. Myśleli, że mogą z nami pogrywać. – Pokręcił głową, uśmiechając się z wyraźnym zadowoleniem.
A co jeżeli policja w końcu was złapie? – Uniosłam brwi do góry.
Mogą próbować. – Puścił mi oczko. – Nie tak łatwo nas złapać. Nawet dokładnie nie wiedzą, kogo szukają, więc bez problemu możemy wrobić w nie kogoś innego. Bo widzisz, Dee, my tu rządzimy.
To dlaczego wcześniej o was nie słyszałam? – Wywróciłam oczami. – Obracam się w świecie przestępstw i procesów sądowych od dziecka, wszyscy przyjaciele mojego ojca to policjanci i jakoś żaden z nich nigdy nie wspominał o The Snipers.
Mówiłem, że nie wiedzą, kogo szukają. Dobrze zacieramy ślady, poza tym mamy wszędzie swoich ludzi i gdy gliny zaczynają węszyć, ktoś odciąga ich uwagę w zupełnie inną stronę. – Mówił o tym tak, jakby chwalił się czymś niesamowitym, ale ja odebrałam to zupełnie inaczej.
A co jeżeli ja dałabym im trop, by was złapać?
Calum zatrzymał samochód pod moim domem i spojrzał na mnie, uśmiechając się półgębkiem.
Kochanie... Nie tylko ten psychol jest zdolny do robienia złych rzeczy dobrym ludziom. – Wzruszył ramionami. – Poza tym, czy naprawdę chciałabyś oglądać swojego brata za kratkami?
Otworzyłam usta, żeby powiedzieć, że mój tata by go z tego wyciągnął, ale Calum kontynuował.
Czy tego chcesz czy nie, stoimy teraz po tej samej stronie i nie zapowiada się na zmianę, więc radziłbym ci trzymać twoją słodką buzię na kłódkę.
Znów próbujesz mi grozić? – Westchnęłam z rezygnacją. – Kiedy do was dotrze, że to nie robi na mnie większego wrażenia?
Jesteś najbardziej irytującą osobą, jaką znam – zaśmiał się. – Nawet Luke nie jest tak wkurwiający.
Zmrużyłam na niego oczy, kręcąc głową.
Wiem, o co chcesz teraz zapytać.
Nie chcę cię o nic...
Nie wiem, dlaczego wyszedł – odparł, odwracając wzrok w drugą stronę. – Czasem ciężko go zrozumieć. Chyba nikt nie spodziewał się tego, co nam powiedziałaś. Ja obstawiałem raczej narkotyki lub inny szajs, a nie...
Nie chcę, żebyście się w to mieszali – powiedziałam hardo. – To nie jest sprawa dla was.
Dla twojego ojca też nie, bo nim się obejrzysz, a skończy z kulką w głowie.
Skąd to możesz wiedzieć? – Zmarszczyłam brwi, tracąc cierpliwość.
Bo ja też siedzę w tym świecie długo i zdążyłem poznać zasady w nim panujące. I po prostu mi zaufaj, nie chcesz stracić w taki sposób kogoś ze swoich bliskich. Nie popełniaj tak głupich błędów...
Co...? Calum? – Rozchyliłam usta, nie wiedząc, co tak właściwie chciałam powiedzieć. Gapiłam się w jego oczy zdezorientowana tym, że tak nagle stały smutne, a jego wargi drgały. Miałam wrażenie, że sam przechodził przez to, co ja.
Pora na ciebie – rzucił oschle. – Nie pakuj się w kłopoty. Twój brat i tak ma już dużo na głowie.
Nie chcę skazywać moich najbliższych na śmierć – wyszeptałam. – Ale nie mogę stać bezczynnie i patrzeć, jak mój brat i kompletnie obcy mi ludzie się narażają. – Czułam się żałośnie siedząc koło niego i znowu płacząc i wycierając nos. – Zrozum, Calum, nawet ten wasz śmieszny gang nie zasłużył na spotkanie z takim potworem. I jeżeli mogę cię o coś prosić, to błagam odwiedź Ashtona i Xaviera od tego całego bagna. Nie pakujcie się w to, bo i tak nic nie dacie rady zrobić.
Calum skinął głową, obdarowując mnie przelotnym spojrzenie brązowych oczu i odwrócił wzrok w drugą stroną. Nie chcąc dalej przed nim ryczeć i smarkać się, wysiadłam i uważnie rozglądając się na boki, poszłam do domu. Wrażenie, że ktoś mnie obserwował nabrało na sile i sprawiło, że na moim ciele pojawiła się gęsia skórka.


Chloe pojawiła się przed moim domem równo trzydzieści minut po siódmej i głośno zatrąbiła. Wyjrzałam przez okno i westchnęłam, wcale nie chcąc wychodzić z domu. Bałam się, że wczorajsza sytuacja się powtórzy, a niewinnej i nieświadomej Chloe stanie się krzywda. Jednak Gacy'emu właśnie o to chodziło. O zastraszanie mnie do tego stopnia, że będę bała się wystawić koniuszek nosa na zewnątrz. A ja nie mogłam dać mu tej satysfakcji, wmawiałam sobie, że powinnam podnieść wysoko głowę i wyjść z domu z pewną siebie miną i pokazać mu, że nie boję się.
Ale bałam się i nic tego nie zmieniło. A odnalezienie w sobie choćby odrobiny odwagi i chęci do dalszego życia było cięższe niż przypuszczałam. Dlatego kiedy wsiadłam do samochodu mojej przyjaciółki z bladą cerą i workami pod oczami, wyjaśniłam jej, że znów pokłóciłam się z Danielem i mam okropnie zły dzień.
Chloe o nic nie pytała, tylko ścisnęła moją dłoń w geście pocieszenia i razem pojechałyśmy do szkoły.
Lekcje mijały jedna po drugiej, a ja snułam się od klasy do klasy, próbując normalnie oddychać i wyglądać na niewyspaną, zamiast na przerażoną. Nikt nie zawracał mi głowy, nikt do mnie nie podszedł i nie porozmawiał, a ja byłam wszystkim wdzięczna za to, bo nie miałam siły na wymuszenie uśmiechu. Nawet podczas jednej krótkiej rozmowy na szkolnym korytarzy nie udawałam, że jest w porządku.
Xavier będzie czekać na ciebie pod szkołą – powiedział Lucas Hemmings, gdy siedziałam na dziecińcu szkolnym, czytając rozdział o cytologii.
Zamknęłam podręcznik i spojrzałam na niego, nieznacznie marszcząc brwi.
Dlaczego?
Potrzebują więcej informacji – odparł tylko i odszedł, zostawiając mnie samą.
Czyli jednak mój brat w jakiś sposób nakłonił ich do zajęcia się tą sprawą, a Calum nie zdołał ich powstrzymać. I przez to poczułam się jeszcze gorzej niż wcześniej, ponieważ nie chciałam, żeby ktokolwiek poza mną był zamieszany w tą sprawę. Nikt nie miał prawa grzebać w mojej przeszłości i nie chciałam, żeby robili to nowi przyjaciele Daniela. Jednak najgorsze w tym wszystkim było pełne zaangażowanie w to mojego brata. Nigdy nie pomyślałabym, że dołączy do The Snipers, że zacznie brać udział w wyścigach samochodowych, że będzie miał związek z narkotykami, a co najgorsze – będzie taki sam jak członkowie gangu. I za każdym razem kiedy zamykałam oczy i wyobrażałam sobie mojego brata z bronią w dłoni, przechodziły mnie dreszcze, a serce na chwilę przestawało bić.
Moja głowa pękała od natłoku informacji, wiecznych obaw oraz ciągłego analizowania potencjalnego zagrożenia, które mogło czekać na mnie za każdym rogiem. Byłam wyczerpana tym dniem i jedyne, o czym marzyłam to sen.
Po skończonych lekcjach, Xavier faktycznie na mnie czekał. Wraz z nim był Michael, dzięki któremu nieco się odprężyłam. To on wzbudzał we mnie największe zaufanie i nie obawiałam się go. Michael nigdy nie zrobiłby mi krzywdy zarówno fizycznej, jak i psychicznej. Poza tym obecność Michaela dała mi większe poczucie bezpieczeństwa, ponieważ spotkanie sam na sam z Xavierem nieco mnie przerażało, tak jak sam Xavier.
Masz ochotę na burgera? – spytał Xavier, gdy wsiadłam na tylne siedzenie jego samochodu.
Czy możemy po prostu jechać do domu?
Możemy, ale pomyślałem, że możesz być głodna po całym dniu bycia w szkole. – Uśmiechnął się do mnie, łapiąc ze mną kontakt wzrokowy we wstecznym lusterku.
Po prostu zawieź mnie do domu. – Mruknęłam chłodno, krzyżując ramiona na piersi.
W czasie jazdy nie rozmawialiśmy, chociaż myślałam, że od razu zasypią mnie pytaniami. Jednak oni poczekali aż usiądziemy u mnie w salonie i dopiero wtedy przeszli do przesłuchania.
Musisz powiedzieć nam o nim jak najwięcej – powiedział Xavier. – Ashton i Calum wciąż pracują nad jego aktami, ale na razie nie widać efektów, więc stwierdziłem, że zaczerpniemy informacje z najbardziej wiarygodnego źródła.
Wiem, że nie jesteś przekonana co do nas, ale potrzebujmy twojej pomocy. – Michael spojrzał mi w oczy.
Dlaczego to robicie? – Ściągnęłam brwi. – Dlaczego po prostu nie dacie mi spokoju?
Powiedzmy, że nikt nie kiwnie w tym mieście palcem bez naszej wiedzy, a już na pewno nie będzie się panoszył. – Xavier rozsiadł się wygodnie w fotelu i uśmiechnął się do mnie przyjaźnie. Jednak coś w jego uśmiechu było podejrzane i sprawiło, że ten uśmiech bardziej mnie przeraził niż zachęcił do jego osoby.
Przestań. Wiem, że Daniel musiał was jakoś przekonać.
Daniel jest naszym przyjacielem, a przyjaciół nie zostawia się w potrzebie.
Przemilczałam słowa Michaela, rozmyślając nad prawdziwym powodem ich zaangażowania w tą sprawę, ale nic nie przychodziło mi do głowy. I nie mogłam uwierzyć w to, że chcieli mi pomóc, bo byli dobrymi ludźmi. Już wiele razy dali mi do zrozumienia, że oni nie należą do tych 'dobry', a są raczej po ciemniej stronie mocy i mają więcej za uszami niż mogłabym przypuszczać. Wolałam nie zastanawiać się, czy te wszystkie tajemnicze zniknięcia i zgony były ich sprawą. Albo czy strzelaniny, które nieraz miały miejsce na obrzeżach miasta, a z którymi policja nie mogła sobie poradzić i złapać sprawcy, również były ich sprawką. Tata podejrzewał o to zawsze jakieś zatargi narkomanów, ale komisarz Edwards nie raz wtrącał, że to mogą być jakieś wojny tutejszych gangów.
A teraz powiedz nam, jakim cudem Anthony Gacy zainteresował się tobą – zaczął Xavier, poważniejąc. Myślałam, że zaraz wyjmie notes i zacznie spisywać moje słowa, jak nie raz robili to policjanci i psycholog.
Nie wiem, po prostu stałam się jego kolejnym celem – wyjaśniłam i widząc zdziwioną minę chłopaków, zaraz dodałam. – Tak kolejnym, takie przypadki, jak mój miały miejsce, ale policja nie mogła znaleźć sprawcy. Zazwyczaj kobiety nie wychodziły z tego cało, wiele spraw uległo przedawnieniu, a on pozostawał na wolności.
Przetarłam twarz dłońmi, wzdychając ciężko. Nie chciałam znów wracać do tamtych czasów.
Współpracował z kimś?
Były takie podejrzenia, ale... – urwałam, odwracając głowę w bok. – Chcecie jeszcze o coś zapytać?
Wypytywani mnie o wszystko, o to, jak to wszystko się zaczęło, o głuchych telefonach, dziwnych liścikach, o tym, jak ktoś zatruł mojego psa, porysował samochód taty, o tym, że czułam się obserwowana. Opowiedziałam o innych sprawach podobnych do mojej, o kilkumiesięcznym procesie sądowym, aż w końcu opisałam dokładnie wydarzenia z ostatnich kilku tygodni, które nie różniły się od tych sprzed trzech lat.
Ale tą osobą, która śledziła mnie po imprezie nie mógł być Gacy. Ten mężczyzna był wysoki i dość potężnie zbudowany. To na pewno nie był on i nie wiem, kim on mógł być.
A samochód, który próbował cię staranować? – spytał Michael. – Widziałaś kierowcę?
Niewyraźnie,ale ten mężczyzna też nim nie był. Nigdy nie zapomniałabym jego twarzy.
Xavier i Michael wymienili między sobą znaczące spojrzenia, których nie potrafiłam zinterpretować. Jedak czułam, że oni wiedzą coś więcej niż ja, ale najwyraźniej nie mieli mi zamiaru o tym mówić.
Posłuchaj, Delilah, jesteś nam potrzebna. Możliwe, że nie tylko Gacy'emu na tobie zależy. A dopóki mamy ciebie, mamy również przewagę, więc nie będziemy spuszczać cię z oka. – Mówił Xavier, patrząc mi prosto w oczy. – I proszę, nie chodź na skargę to swojego tatusia, bo nie skończy się to dobrze. Zostaw to nam.
Nie jestem waszą przewagą – warknęłam. Nie podobało mi się to, jak o mnie mówił.
Dee – wymruczał. – Przecież wiesz, że jest inaczej. A więc, tak jak mówiłem, nie będziemy spuszczać cię z oczu, nie powinnaś też sama wychodzić z domu i chciałbym, żebyś mówiła nam o wszystkim. Żądam tylko tyle, w zamian za uratowanie ci życia.
Zazgrzytałam zębami i zacisnęłam dłonie w pięści. Musiałam zacisnąć usta, żeby mu nie odpyskować. Wzięłam tylko kilka głośnych wdechów, mając nadzieję, że zobaczy jak bardzo mnie zdenerwował.
Dlaczego to robicie? – Wbiłam swoje oczy najpierw w Xaviera, a później Michaela. – Bo wasze słowa nie mają sensu. Wasza pomoc nie ma sensu, więc naprawdę nie łapię, dlaczego to robicie.
Zostaw takie sprawy dorosłym – odparł krótko Xavier i podniósł się z kanapy. – Zaraz powinien wrócić twój brat, więc nie będziesz już sama.
Tak będzie lepiej, Dee – szepnął Michael, gdy jego przyjaciel wychodził z salonu. – Nie zadawaj zbyt dużo pytań, bo i tak nie uzyskasz odpowiedzi. Po prostu pozwól nam działać.
A Dan? – Głos mi zadrżał. – Czy on...?
Michael miał rację, i tak nie uzyskam odpowiedzi na moje pytania. Mike tylko smutno się uśmiechnął i ruszył w stronę wyjścia.
Kiedy wyszli, zamknęłam drzwi na klucz i poszłam do kuchni, żeby coś zjeść, bo nie miałam nic w ustach od rana. I mimo że przygotowałam sobie pyszne naleśniki, nie mogłam ich przełknąć, ponieważ byłam zbyt zdenerwowana. Ciągle odtwarzałam w głowie rozmowę z Xavierem, próbując wyłapać z jego słów coś konkretnego, co wskazywałoby, że znaleźli jakiś trop, albo wiedzą kim jest ta osoba, która mnie śledziła.
Im dłużej rozmyślałam o tym wszystkim, tym bardziej się gubiłam i nic nie miało sensu. Ogarnięcie mojego życia w tej chwili wydawało się nie do wykonania, więc po prostu się poddałam i starałam się oczyścić umysł ze wszystkich męczących rzeczy.
Mój telefon zabrzęczał, a ja przełknęłam głośno ślinę. Zerknęłam na wyświetlacz i z ulgą zauważyłam, że to wiadomość od Daniela.
Wypadła mi pewna sprawa. Jeżeli coś by się działo, Luke stoi pod domem.”
Poszurałam nogami do okna, by wyjrzeć na ulicę. Faktycznie po jej drugiej stronie stał zaparkowany samochód Lucasa. Gapiłam się na niego przez chwilę aż w końcu ze zrezygnowaniem wróciłam do kuchni. To, że Luke mnie pilnował wcale nie sprawiło, że poczułam się bezpieczniej. Nie chciałam go oglądać i nie chciałam, żeby on miał cokolwiek ze mną wspólnego.
Za każdym razem, kiedy przypominałam sobie jego twarz, gdy wychodził z domu, czułam wstyd. Zdawałam sobie sprawę, że on po prostu brzydził się mną i tym, co mi zrobiono. I choć wmawiałam sobie, że to wcale mnie nie rusza, było inaczej. Nawet Xavier i Ashton, który mnie szczerze nienawidził, nie dali mi tego odczuć. Traktowali mnie normalnie (jeżeli normalnie oznaczało ciągłe rozkazywanie mi i zastraszanie), ale nie traktowali mnie jak trędowatą, jak robił to Lucas Hemmings. I czułam, że on również nie chciał mieć ze mną nic wspólnego, tak jak ja z nim.
Mój telefon ponownie zabrzęczał i tym razem to nie był mój brat. Nie odebrałam, ponieważ bałam się znów usłyszeć głos mojego dręczyciela. Objęłam się ramionami, żeby dodać sobie otuchy i powędrowałam na kanapę. Mój telefon więcej nie zadzwonił, jednak w domu wciąż rozbrzmiewał dźwięk dzwoniącego telefonu. Telefon stacjonarny stał na komodzie przy drzwiach wejściowych i dzwonił, powodując we mnie mdłości. Za chwilę rozległo się charakterystyczne piknięcie, oznaczające, że dzwoniący zostawi wiadomość na poczcie głosowej.
Witaj, Delilah – rozległ się ten charczący głos i rozniósł się po pustym domu. Zadrżałam. – Naprawdę myślisz, że uda ci się mnie przechytrzyć? Nawet The Snipers nie będą w stanie ci pomóc, ponieważ to ja mam przewagę.
Siedziałam sparaliżowana. W powietrzu wciąż rozbrzmiewały jego słowa. I choć ciężko było mi w to uwierzyć, to on wiedział znacznie więcej.
Ponieważ to ja mam przewagę” rozbrzmiewało w mojej głowie wciąż na nowo i na nowo. I byłam pewna, że odnosiło się ono do mojej dzisiejszej rozmowy z Xavierem. Tylko jakim cudem Gacy się o niej dowiedział?
Poderwałam się z kanapy i rzuciłam się do drzwi. Czym prędzej je otworzyłam i wypadłam na dwór. Nawet chłód dzisiejszego wieczoru nie zrobił na mnie większego wrażenia. Wpatrywałam się w samochód Luke'a, biegnąc w jego stronę. Zapukałam nerwowo w okno, przeskakując z nogi na nogę. Luke odpuścił szybę, patrząc na mnie uważnie. Moja mina musiała zbić go z tropu, bo czym prędzej otworzył drzwi i wysiadł z auta.

On wie – zaszlochałam rozhisteryzowana. – On o wszystkim wie...


Od autorki: cześć kochani! Wiem, że dawno mnie tu nie było, a rozdział powinien pojawić się w poniedziałek, ale nie mogłam czekać do kolejnego poniedziałku i wstawiam go już dzisiaj.
Nie będę wam obiecywać, że rozdziały będą pojawiać się częściej, choć postaram się, żeby tak było. Jednak w ostatnim czasie oddałam się w 100% nauce. Ale małymi kroczkami zbliża się koniec roku, a ja mam coraz więcej wolnego czasu, bo nie muszę poprawiać żadnych ocen. Ufff...
A teraz przejdźmy do rozdziału. Tak, tak, jest nieco chaotyczny i nie wyszedł mi najlepiej, akcji też nie było dużo, ale cóż. Teraz akcja nieco zwolni, a może i nie? Już sama nie wiem! :D 
Mam nadzieję, że ktoś tu nadal jest ze mną i byłabym bardzo wdzięczna za każdą opinię, nawet taką króciutką! Gdybyście mieli jakieś pytania, uwagi, czy prośby - śmiało! 
Love y'all! ♥
Minette

6 komentarzy:

  1. GENIALNE! Serio! Uwielbiam takie tajemnicze ff, strasznie mi się podoba! Najbardziej Luke! OMG! Kocham go po prostu!
    https://innocent-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! W wolnej chwili z miłą chęcią wpadnę na Twój blog. x

      Usuń
    2. Przeczytałam wszystko w jeden dzień ;) jesteś mega czekam na więcej ;) pozdrawiam

      Usuń
  2. Odliczam dni do kolejnego ;* Kaja ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kiedy kolejny rozdział? :)

    OdpowiedzUsuń

Layout by Neva