Rozdział 2

W poniedziałkowy ranek obudził mnie mój budzik oraz wrzaski taty krzyczącego, że spóźnimy się do szkoły i to w pierwszy dzień.
Z głośnym jękiem wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi szafy, żeby wyciągnąć jakieś ubrania na dzisiejszy dzień, który zapowiadał się okropnie. Chwyciłam zwykłe jeansy i bluzkę na ramiączkach. Weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi od strony pokoju mojego brata. Niestety razem dzieliliśmy jedną łazienkę.
Po piętnastu minutach usłyszałam walenie do drzwi od strony sypialni Dana i wiedziałam, że powinnam była już wychodzić zanim wyważyłby drzwi, które za chwilę i tak otworzyłam.
Dan wszedł do łazienki w samych bokserkach i spojrzał na mnie z irytacją.
– Też nie jestem dzisiaj w humorze. – Spojrzałam na niego zmęczonym wzrokiem i nałożyłam na szczoteczkę pastę do zębów.
Mój brat również wyciągnął swoją szczoteczkę i oboje zaczęliśmy myć zęby, od czasu do czasu posyłając sobie niechętne spojrzenia.
– Jedziesz ze mną do szkoły? – spytałam, kiedy skończyłam myć zęby i chciałam wyjść z łazienki.
– Nie, pojadę na desce – odpowiedział, nawet na mnie nie patrząc. Nie musiał być od razu taki niemiły. Wiem, że jesteśmy rodzeństwem, a rodzeństwo się nie znosi, ale przecież nie byłam jego wrogiem. Nawet nie powiedziałam tacie o tym, że wymknął się z domu na imprezę, na której się naćpał.
– Dan, to kawał drogi.
– Powiedziałem: nie – odparł stanowczo i spojrzał na mnie z niechęcią.
Westchnęłam ciężko i wyszłam z łazienki, zamykając za sobą drzwi. Chwyciłam moją torbę, która wisiała na oparciu krzesła i zeszłam na dół. Wypiłam tylko kawę i wybiegłam z domu, bo nie chciałam się spóźnić.
Lekcje zaczynały się o ósmej, ale musiałam być w szkole dziesięć minut wcześniej, ponieważ na sali gimnastycznej, jak zwykle, dyrektor Butler musiał wygłosić swoje jakże fascynujące przemówienie o tym, że musimy gonić swoje marzenia, pilnie się uczyć i przynosić dumę szkole.
Odnalazłam wzrokiem moich przyjaciół, którzy siedzieli na trybunach, zawzięcie o czymś rozmawiając, i podeszłam do nich.
– Więc jesteśmy w ostatniej klasie... – westchnęła Chloe, kiedy usiadłam między nią a Mattem. – Czy tylko ja mam ochotę zwymiotować?
– Nie przerażaj mnie bardziej – bąknął Sean, podpierając brodę na dłoni i wpatrując się ze znudzeniem w dyrektora, który próbował nas uciszyć. – I przestań dramatyzować, naprawdę nie rozumiem twoich obaw ostatnią klasą.
Blondyn spojrzał na nią z ukosa, wzruszając niedbale ramionami.
– Masz rację – przyznała Chloe i otrząsnęła się z chwilowego smutku. – Musimy zrobić wszystko, by ten rok był wyjątkowy. – Patrzyła na nas z iskierkami w oczach, szykując się na dłuższą motywującą przemowę.
– Nie zaczynaj znowu. – Uniosłam dłoń do góry w geście protestu.
– Tak, wiemy, ten rok będzie wyjątkowy... bla, bla, bla. – Sean wywrócił oczami, udając, że jego dłoń mówi.
– Zejdźcie z niej – wtrącił Matt. – Nie wiecie, że to ją tylko nakręca?
Blondynka fuknęła na nas i odwróciła głowę, robiąc obrażoną minę. W tym samym momencie pan Butler zaczął swój monolog i cała sala umilkła.
Po przemówieniu wszyscy poszliśmy odebrać nasze plany lekcji, witając się w międzyczasie z osobami, których nie widzieliśmy przez wakacje. Gdy wzięłam swój rozkład zajęć, od razu porównałam go z rozkładami moich przyjaciół, sprawdzając z kim chodzę na jaki przedmiot.
– Okej, teraz ja, Dee oraz Jake mamy angielski – odparła Chloe, ze skupieniem studiując kartkę trzymaną w ręce.
– Widzimy się na lunchu? – spytałam, a moi przyjaciele przytaknęli.
Poranne lekcje mijały szybko w przyjemnej atmosferze. Ten dzień nie był taki zły, na jaki się zapowiadał. Podczas lunchu wszyscy głośno rozmawiali, próbując nadrobić stracony czas, opowiadali o swoich wakacjach, czy śmiali się w głos.
Z uśmiechem na ustach odwróciłam głowę w kierunku stolika, przy którym siedział zazwyczaj mój brat ze swoim przyjacielem. Jednak uśmiech szybko zniknął, gdy zobaczyłam zgarbionego Dana nad tacką z jedzeniem z dziwnym wyrazem twarzy. Siedział sam, co zbiło mnie z tropu. Daniel jakby wyczuł, że na niego patrzę i przekręcił głowę w moją stronę. Miał przekrwione oczy, a jego dłonie drżały, kiedy podnosił czerwoną tackę, by ją odnieść. Śledziłam jego ruchu, mrużąc oczy, aż wreszcie zniknął za drzwiami.
Nie wyglądał dobrze, co sprawiło, że zaczęłam się martwić. Miałam nadzieję, że wyglądał tak, dlatego że był zmęczony pierwszym dniem szkoły. A nie, dlatego że jakieś używki to spowodowały.
– Co teraz macie? – spytała Jade, gdy opuszczaliśmy stołówkę.
– Francuski – odpowiedziałam równo z Chloe i rzuciłyśmy sobie szerokie uśmiechy.
Lekcja francuskiego była istnym koszmarem, ponieważ naszą starą, przemiłą nauczycielkę zastąpiła kobieta w idealnie skrojonym stroju i z kamiennym wyrazem twarzy.
Wpatrywałam się w widok za oknem, myśląc o moim bracie i o jego niepokojącym zachowaniu. Nie potrafiłam wymazać z mojej głowy wyrazu jego twarzy, gdy wychodził ze stołówki. Byłam pewna, że coś jest nie tak.
Drzwi klasy nagle się otworzyły, sprowadzając mnie na ziemię. Podniosłam wzrok na stojącego w nich dyrektora oraz ucznia, którego trzymał za łokieć.
– Pani Owens, chyba brakuje pani jednego z uczniów – odparł pan Butler i popchnął chłopaka w stronę ławek. – Jego nazwisko – Hemmings.
Cała klasa uważnie obserwowała jak wysoki blondyn poprawia swój plecak, kpiąco się uśmiechając.
Pani Owens przekrzywiła głowę i spojrzała na listę.
– Lukas Hemmings – powiedziała, patrząc na chłopaka spod okularów. – Co za zaszczyt gościć pana na moich zajęciach. Z miłą chęcią posłucham, jak opowiadasz o swoich wakacjach. Po francusku oczywiście.
Lukas Hemmings spojrzał na nauczycielkę znudzonym wzrokiem i powolnym krokiem skierował się na koniec klasy, by usiąść w jednej z ławek. Gdy mnie mijał nasze spojrzenia na chwilę się skrzyżowały, co sprawiło, że szybko odwróciłam wzrok. Wszyscy w sali śledzili jego ruchy, odwracając głowy. Wyłapałam wzrok Chloe, rzucającej mi jakąś niemą wiadomość. Zmarszczyłam brwi i wzruszyłam ramionami.
Reszta lekcji francuskiego przebiegła w powolny i nudny sposób. Pani Owens, chcąc się na nas zemścić (tylko, dlatego że Luke Hemmings wyprowadził ją z równowagi), sprawdzała nasz zasób słów i rozpoczęła przepytywanie klasy. Było mi żal osób, które rozglądały się po sali, szukając pomocy, gdy nie mieli pojęcia, jak odpowiedzieć na pytanie nauczycielki. Na całe szczęście ja nie miałam tego problemu, ponieważ szlifowałam swój francuski przez całe wakacje podczas pobytu u mamy.
– Ona jest taką suką – syknęła Chloe, kiedy znalazłyśmy się na korytarzu. – I jeszcze siedzę koło Hemmingsa – sapnęła wyraźnie niezadowolona.
– Nie widziałam go w tamtym roku w naszej szkole. Jest nowy? – Spojrzałam pytająco na dziewczynę. Chloe wiedziała wszystko o wszystkich.
– Nie jest nowy. Nie widziałaś go, ponieważ prawie nie bywał w szkole. – Zatrzymała się przed swoją szafką i otworzyła ją.
– To dlaczego jeszcze go nie wywalili?
– Nie wiem – przyznała i wzruszyła ramionami. – On jest dziwny. Przecież nie musi chodzić już do szkoły, więc dlaczego nadal tu jest? Mógłby już pracować, czy coś, ale nadal jest uczniem. Od czasu do czasu, ale jednak nim jest. Nie zdaje od dwóch lat, a nauczyciele i dyrektor mają to gdzieś. Ta szkoła jest popieprzona.
Wzruszyłam obojętnie ramionami, bo Lukas Hemmings był ostatnią osobą, która mnie w tamtym momencie obchodziła. Wciąż myślałam o moim bracie i o jego przerażającym spojrzeniu.
Ostatnią lekcję spędziłam na pisaniu notatki o drugiej wojnie światowej, którą pan Rogers żarliwie dyktował. Chciało mi się rzygać na myśl o tym, że tak będzie wyglądał teraz każdy mój dzień przez następny rok. Ale spokój i monotonia były dwoma rzeczami, których najbardziej potrzebowałam w moim życiu. Musiałam zacisnąć zęby i przetrwać ten rok, by dostać się na dobry uniwersytet. I choć przyrzekłam sobie w Nowy Rok, że zrobię wszystko, co w mojej mocy, by ten rok był dobry, ta obietnica wydawała się nie do dotrzymania w tej nudnej sali historycznej.
Po powrocie do domu, od razu poszłam do siebie, żeby się przebrać w wygodniejsze ubrania i pogadać, tak jak zwykle, z Danielem o jego pierwszym dniu w szkole.
Widząc krzywy uśmiech na ustach mojego brata, zatrzymałam się w drzwiach, przyglądając mu się.
– Wszystko okej? – spytałam, podchodząc do niego. Spojrzałam w jego oczy i otworzyłam ze zdziwieniem usta. Złapałam dłońmi jego twarz i przyciągnęłam do swojej, żeby lepiej przyjrzeć się jego wielkim źrenicom. – Co brałeś?
– Spokojnie, to tylko papierosy – uśmiechnął się i odsunął ode mnie.
– Nie. – Pokręciłam głową, patrząc na niego podejrzliwie. – Powiedz mi, co brałeś.
– Boże, nic. – Wywrócił oczami i usiadł na krześle. – Uspokój się.
– Co? – Ściągnęłam brwi, rzucając mu piorunujące spojrzeniem. – Nie zachowuj się jak rozwydrzony bachor. Wiem, że jest ci ciężko, ale nie musisz zachowywać się tak. Musisz wziąć się w garść i ruszyć do przodu. – Podparłam się pod boki, wzdychając ze zdenerwowaniem.
– I mówisz to ty – parsknął. – Myślisz, że nie wiem, jak każdej nocy wyjmujesz swój pamiętnik, żeby coś w nim napisać, ale odkładasz go z powrotem, ponieważ nie umiesz tego zrobić po przeczytaniu ostatniego wpisu...
– Dość – przerwałam mu ostro. – Dorośnij wreszcie – dodałam i wyszłam z jego pokoju, głośno trzaskając drzwiami.


Pierwszy tydzień szkoły minął wyjątkowo szybko, co moim zdanie było dziwne, bo lekcje zawsze mi się dłużyły. Nauczyciele nie dawali nam chwili spokoju, miałam mnóstwo nauki, projekt z biologii, sprawdzian z matematyki oraz pięć tysięcy innych rzeczy, których nie pamiętałam. Oprócz tego zachowanie mojego brata coraz bardziej mnie niepokoiło i wyprowadzało z równowagi. Prawie nie widywałam go w szkole, w domu zamykał się w swoim pokoju, a gdy próbowałam z nim rozmawiać, odtrącał mnie, mówiąc, że ma wszystkiego i wszystkich po dziurki w nosie. Nie miałam pojęcia, co się z nim działo, ale na pewno nie było to coś dobrego.
– Delilah, zostań na chwilę po lekcji – powiedziała pani Owens tuż przed końcem piątkowej lekcji francuskiego.
Moje serce na chwilę się zatrzymało, kiedy usłyszałam jej słowa i skinęłam głową, dając jej do zrozumienia, że zostanę. Kiedy zadzwonił dzwonek, poczekałam aż wszyscy wyjdą z klasy i niepewnie podeszłam do biurka nauczycielki.
– Jesteś siostrą Daniela, prawda? – spytała, podnosząc na mnie wzrok.
– Tak – potwierdziłam.
– Twój brat nie pojawił się wczoraj w szkolę, dzisiaj również opuścił popołudniowe lekcje – oznajmiła, a jej niebieskie oczy wwiercały się w moją twarz, powodując, że poczułam się jeszcze mniej komfortowo niż przed chwilą.
– To niemożliwe, przecież to pierwszy tydzień szkoły. On nie mógł...
– Opuścił łącznie dwanaście godzin – przerwała mi i zdjęła okulary z nosa.
– Dwanaście godzin? To niemożliwe – powtórzyłam.
– Pod wpływem alkoholu wszystko jest możliwe – powiedziała, kładąc szczególny nacisk na słowo alkohol. Patrzyła na mnie, wyczekując jakiejś odpowiedzi, ale ja nie umiałam wydobyć z siebie głosu. Pani Owens uniosła brwi do góry i westchnęła. – Nie poszłam z tym jeszcze do dyrektora, ponieważ chciałam najpierw porozmawiać o tym z tobą – odparła wreszcie i zacisnęła usta w cienką linię, zanim znów podjęła tema. – Macie jakieś problemy w domu?
– Nie. Wszystko jest w porządku – odpowiedziałam szybko, poprawiając pasek mojej torby na ramieniu.
– Delilah, wasi rodzice są po rozwodzie, twój ojciec jest adwokatem, więc, jak sądzę, nie ma dla was za wiele czasu – powiedziała ostro, myśląc, że kłamię. – Daniel od zawsze miał problemy w szkole i dobrze wiesz, że przez jakiś czas był obiektem drwin. – Jej lodowate, niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z frustracją.
Oczywiście, że wiedziałam o problemach Daniela w szkole. Wiedziałam, że był poniżany i upokarzany, ale zawsze stawałam w jego obranie. A kiedy ja to robiła, wstawiali się również za mną Sean i Matt. Jednak nie przynosiło to efektów, gdyż mój brat wcale nie chciał naszej pomocy.
– Porozmawiam z nim. – Starałam się wybrnąć z tej sytuacji.
– Proponuję szkolnego psychologa. Delilah, jeżeli takie sytuacje będą się powtarzać, powiadomię dyrektora i waszego ojca.
– Dobrze. – Pokiwałam głową. – Porozmawiam z nim.
Kobieta z powrotem założyła okulary i zaczęła przeglądać jakieś papiery, więc powiedziałam ciche: do widzenia i jak najszybciej wszyłam z sali
Wzięłam kilka głębokich oddechów, żeby się uspokoić. Jednak moje przeczucia były prawdziwe. Z moim bratem działo się coś złego. A fakt, że pod wpływem alkoholu przebywał w szkole sprawił, że miałam ochotę uderzyć go z całej siły w twarz. Jak można być tak głupim i z własnej woli pakować się w kłopoty? Chciałam, żeby wreszcie oprzytomniał, chciałam, żeby wreszcie coś do niego dotarło. Jednak wiedziałam, że to nie będzie takie proste, na jakie wygląda, ponieważ mózg Daniela jest mikrokomórką, która nie działa tak, jak powinna. W dodatku jest strasznie uparty.
Na lekcji historii szukałam w głowie powodów, dla których mój brat mógłby się upić, ale żaden nie przyszedł mi do głowy. Czy chodziło o dziewczynę, o jego jedynego kolegę, który się wyprowadził, czy może z nudów sięgnął po alkohol?
Cały piątkowy wieczór spędziłam z Chloe i Jade, ucząc się na sprawdzian z matematyki i myśląc o Danielu. W sobotę postanowiłam nigdzie nie wychodzić i zająć się domem. Posprzątałam dokładnie cały parter i górę, oprócz pokoju Dana, ale kiedy zobaczyłam, że mój brat gdzieś wychodzi, postanowiłam posprzątać też u niego. Starałam się przed sobą samą ukryć fakt, że sprzątanie to tylko pretekst, by poszperać w rzeczach mojego brata. Poukładałam jego ubrania w szafach, przy okazji przeszukując kieszenie spodni i półki, następnie pościeliłam łóżko, pod które oczywiście zajrzałam, ale nic nie znalazłam i na koniec ułożyłam książki i zeszyty na jego biurku, którego szuflady przeszukałam bez rezultatów.
– Musi coś tu być – mruknęłam niezadowolona z tego, że nic nie znalazłam, co pomogłoby mi rozpracować mojego brata. Kopnęłam nogą w biurko, chcąc rozładować swoja frustrację, a książka, która leżała na samej górze stosu podręczników, spadła na podłogę. Podniosłam ją z zamiarem odłożenia jej na miejsce, jednak najpierw otworzyłam ją i o mało nie zachłysnęłam się powietrzem, biorąc głęboki wdech, gdy zobaczyłam, co kryje środek książki. Był tam woreczek z białym proszkiem, a pod nim kolejny i zmieściły się tam tylko, dlatego że wnętrze książki zostało wydrążone. Wpatrywałam się w to, mając nadzieję, że to tylko halucynacje, więc zamknęłam książkę i ponownie ją otworzyłam, ale jej zawartość nie uległa zmianie.
Przełknęłam głośno ślinę i zamrugałam kilkakrotnie.
Mój brat brał narkotyki, a ja mam na to dowód w moich rękach.


Od autorki: Cześć, czołem. Za nami już drugi rozdział. Wreszcie fabuła powoli nam się zaostrza. Co sądzicie o Luke'u jako złym uczniu? Co myślicie o zachowaniu Daniela? Jak wyobrażacie sobie pierwszą konfrontację naszej Dee z Lukiem? Piszcie w komentarzach!
Chciałam również podziękować osobom, które komentują moje wypociny i sprawiają, że nie poddaję się i brnę dalej w pisanie tego fan fiction. Dziękuję jeszcze raz, jesteście wspaniali.
Jeżeli ktoś jest nowy na blogu, a spodobał Ci się, skomentuj, podziel się swoją opinią, możesz również zaobserwować bloga. To wszystko ma dla mnie ogromne znaczenie.
Do zobaczenia. xx

Minette

3 komentarze:

  1. Dobra Yhm. A więc. Czytam to od początku i coraz bardziej mi się to podoba. Boże Święty, ty potrafisz uzależnić of ff dziewczyno! Niedługo przez ciebie przedawkuję! No nieważnie. Luke jako zły uczeń , podoba mi się! Lubie takie rodzaję ff. Ich pierwsza konwersacja? Nie wiem xd. Będzie fajna xd Życzę weny kochana :*
    Nightmare

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże ile błędów! Hah, mój Polski na bardzo WYSOKIM poziomie, prawda?

      Usuń
    2. Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że moje ff cię zaciekawiło! Mam nadzieję, że kolejne rozdziały cię nie zawiodą.
      I nie przejmuj się, niektóre komentarze mają znacznie więcej błędów niż twój :D
      Minette x

      Usuń

Layout by Neva